Szukaj na tym blogu

środa, 11 maja 2016

Więcej maili, mniej przyjaciół

Jedzenie przy biurku jest bardzo okej. Oszczędza czas Twój i pracodawcy. Nie musisz w kuchni pytać obcych "przepraszam, czy mogę się przysiąść", żeby patrzeć jak za 2 minuty wstają i odchodzą bez słowa pożegnania. Nie musisz iść do kuchni 3 piętra wyżej po widelczyk i talerzyk. Nie musisz zbierać ekipy, która pójdzie tam z tobą, żebyś nie musiała pytać się obcych, czy możesz się do nich przysiąść. A co najważniejsze, nie musisz przerywać pracy, żeby poznać ludzi z innych działów i rozmawiać z nimi o kaszy jaglanej. Już od 2 lat stosuję metodę jedzenia przy biurku i moja produktywność, nawet w najbardziej krytycznych momentach, jest ciągle na wysokich resorach, podobnie jak poziom adrenaliny. Obliczyłam, że jedząc prawą ręką, a pisząc lewą, podczas obiadu można wysłać jednego ważnego maila. ALE... Jedząc lewą ręką, a pisząc prawą, można wysłać nawet do dwóch maili więcej, niż gdyby się poszło do kuchni i niechcący wplątało w jakąś pogawędkę z nieznajomym.

5 komentarzy:

  1. Hej - z tej strony wielka przeciwniczka jedzenia przy biurku w pracy, może produktywność osoby jedzącej jest większa, ale reszta osób nie może się skupić przy akompaniamencie mlaskania i w obawie, że zostanie opluta parówką na przykład.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Unknown,
      dlatego ja nigdy nie jem parówek. Polecam dania o płynnej konsystencji, unikniesz mlaskania.

      Usuń
  2. Jako osoba z dość zaawaansowaną mizofonią wspieram komentatorkę Unknown. Gdy ktoś w zasięgu mojego słuchu zaczyna jeść, niestety moja produktywność gwałtownym skokiem spada do zera. W związku z tym, jeśli jedzenie jednej osoby przy biurku zmniejsza produktywność osoby jedzącej o 50%, ale innej osoby dotkniętej - jak ja - patologicznym schorzeniem mizofonicznym o 100%, łączne skutki dla przedsiębiorstwa są w oczywisty sposób negatywne w porównaniu do jedzenia w kuchni. Nie znaczy to oczywiście, że wynik tego działania jest nieporządany dla samej osoby jedzącej - jeśli w korporacji istnieje tzw. wyścig szczurów, może być to skutek porządany, ponieważ zwiększa relatywną produktywność osoby jedzącej, zwłaszcza w relacji do mizofonika, którego łatwo można w ten sposób przeskoczyć na drabinie kariery.

    P.S. Chciałbym również wyrazić nadzieję, że jeszcze za mojego życia ludzkość zrozumie, że proces przyjmowania pokarmu jest czynnością równie intymną i odrażającą, jak proces jego wydalania i że już wkrótce obok toalet powstaną jednoosobowe, zamykane na klucz jadalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Mizofinko,
      problem okazuje się tak złożony, że poświęcę temu kolejny post. Dziękuję za cenną analizę.

      Usuń
    2. Jestem mizofonem, nie mizofonką :)

      Usuń