Szukaj na tym blogu

wtorek, 10 maja 2016

Apel do Pandy - Deynn inspiration

Wypiłam Pandzie herbatę. Była zielona, zdrowa, znanej marki, od rodziców, w pięknej puszce. Piłam ją po cichu, ukradkiem, niby legalnie, ale tak często, aż w końcu zniknęła. Cała puszka (tzn. zawartosć, puszka pusta prawie, ale została). Pandę tak mocno to rozczarowało, że wzięła kilka ulubionych herbat i zamknęła się z nimi w pokoju. Postanowiła już nigdy nie podzielić się ze mną herbatą, w sercu przyrzekła, że to była jej ostatnia, jaką moje oczy widziały w tym życiu. A tę, co ją wypiłam, kazała odkupić. Głupio mi było, ale należy się tutaj kilka słów wyjaśnienia. Wszystko rozchodzi się o produktywność, marnowanie zasobów i dzieci w Afryce. Kiedy przez ostatnie miesiące wypijałam Pandy herbatę, to wokół mnie były też inne herbaty. Nie wypijałam pandowej herbaty przez brak innych herbat lub przez brak środków na wlasną herbatę. Wypijałam herbatę zieloną należącą do Pandy, ponieważ NIE CHCIAŁAM OTWIERAĆ INNEJ HERBATY. Skoro jedna zielona herbata stała otwarta, to jak mogłam otworzyć drugą? Albo i trzecią?! Przyczynić się do tego, że kilka herbat będzie w tym samym czasie stało otwarte, czyli czas użytkowania pojedynczej herbaty wydłuży się, było nie do pomyślenia. Postawiłam na szali naszą przyjaźń, ale nie zmarnowałam ani sekundy z życia żadnej herbaty, ani zielonej, ani czarnej, ani nawet białej. Oszczędziłam tysiące herbacianych chwil, którymi dzięki mnie mogą delektować się ludzie na całym świecie.

PS. Dla tych, którzy orientują się, kim jest Deynn - nie snapowałam potem cały dzień dla pełnego umartwienia. A Panda mieszka ze mną i to jest jej pseudonim stworzony na potrzeby bloga.

1 komentarz: