Szukaj na tym blogu

środa, 18 maja 2016

Jak zarządzać czasem podczas biegania

Kupiłam audiobook. Pomyślałam, że będę z nim biegać, to wtedy się stanę większą erudytką. Bieganie odchudza, słuchanie powieści podnosi zasób słów, ale też relaksuje, więc będę jednocześnie pobudzona i zrelaksowana, dwa w jednym, ogromna oszczędność czasu (dwie godziny w jednej dosłownie). Tak sobie tlumaczyłam, aż przyszedł dzień, w którym mogłam rozwiązanie wypróbować. Przez pierwsze pięć minut problemem były słuchawki douszne, które wypadały z ucha, co spowodowało, że musiałam biegać wolniej (ale podobno kobiety tak powinny, więc produktywność w służbie zdrowiu). Zresztą słuchawki można zmienić i po prostu następnym razem włożę nie spadające, to nie jest problem. Biegłam dalej mega szczęśliwa, że tak sprytnie wszystko obmyśliłam, ale co chwila łapałam się na tym, że w ogóle nie słucham i muszę kilka razy odtwarzać jeden rozdział. Rytm, w jakim czytał Jerzy Radziwiłłowicz, był totalnie niespójny z 10 km/h, potykałam się, zwalniałam bez potrzeby, raz na maksa zasłuchana w powieść "Wiele demonów", raz skupiona na prostym stawianiu stóp. No okej, ten pierwszy raz z audiobookiem był słaby, ale jak zmienię słuchawki i się przyzwyczaję, wszystko pójdzie sprawnie.

Jednak nie. Za każdym razem zapominałam, na którym rozdziale skończyłam, wkurzało mnie to, psuł mi się humor, słuchawki już nie wypadały, biegłam dalej, znowu nie słuchałam, chciałam skończyć trening, ale rozdział się jeszcze nie skończył, więc trzeba było dobiec, liczba kilometrów nie była okrągła, a jedna z bohaterek znikała kilka razy w ten sam sposób. Czasem chciałam uwolnić się od audiobooka, ale wiele demonów opętało mój telefon, więc Jerzy Radziwiłłowicz w nieoczekiwanych momentach biegu oznajmiał poważnym tonem: Fryc nie był zarabiającym na życie zapierającymi dech trikami sztukmistrzem. Fryc był prorokiem z krwi i kości. Z Bożej krwi i Chrystusowej kości. Królestwo jego było nie z tej ziemi. Forsy miał w bród, skąd nie wiadomo, na pewno nie były to honoraria za świadczenie wieszczych usług dla ludzkości. W ten sposób przekleństwo spadło na powieść i stała się najdłużej czytaną przez mnie książką, z najwyższym współczynnikiem repetycji przypadkowych rozdziałów, nigdy niedokończoną i usuniętą na wieki z telefonu.


4 komentarze:

  1. 1/2

    Podjęłaś wspaniałą i słuszną decyzję, by słuchać audiobooków w czasie biegania i mam nadzieję, że początkowe trudności nie zniechęcą Cię przed ponowieniem tej próby. Potencjał produktywnościowotwórczy tkwiący w tym rozwiązaniu jest przeogromny i zachęcam Cię, eksperta ds. produktywności, do wysłuchania porad od samozwańczego znawcy książek do słuchania.

    Zacznę od spraw technicznych. Czy przeglądanie Instagrama w czasie sikania w przeglądarce Internet Explorer byłoby produktywne? Nie bez powodu używasz dedykowanej aplikacji Instagram! Podobnie sprawa ma się w kwestii audiobooków. Książka to nie piosenka i wymaga odtwarzania jej w specjalnej aplikacji. W Androidzie polecam Smart AudioBook Player, na iOS podobno Bookmobile sprawdza się dobrze (nie mam iOS, więc nie wiem na pewno). Jeśli audiobook, którego słuchasz, pochodzi z jednego ze znanych sklepów, najlepsza będzie dedykowana aplikacja sklepu, np. Audible lub Audioteka. Już ta jedna zmiana usunie większość Twoich problemów. Aplikacja automatycznie zapisuje miejsce, w którym przerwałaś słuchanie, a po ponownym włączeniu uruchamia książkę kilkanaście sekund wcześniej, co pozwala na łatwą kontynuację słuchania. Zwracanie uwagi na rozdziały i pamiętanie ich numerów musiało być koszmarem, ale jest to zupełnie niepotrzebne, można przerwać w każdej chwili bez martwienia się o dalsze słuchanie.

    Aplikacja rozwiązuje także kolejny problem, tj. rytm czytania. Słuchanie audiobooka bez przyspieszenia jest koszmarnym zaprzeczeniem wszelkich idei produktywności! Nie dziwię się, że Twój lotny, przyzwyczajony do pracy na wysokich obrotach mózg odmawiał współpracy z senną i powolną narracją, co skutkowało problemami ze skupieniem się na książce. Musisz popróbować, jakie tempo jest odpowiednie dla Ciebie, dla mnie dla książek po polsku jest to od 1.5x do 2x, a po angielsku - od 1.3x do 1.7x. Wiele zależy od lektora, wbrew pozorom, gdy jego głos w 1x sprawia wrażenie nudnego "płynięcia" przez zdania, jest to oznaka dobrze przeczytanej książki, bo jego głos jest świetnie skalowalny do dowolnych szybkości. Słowo "scalability" ma chyba wiele wspólnego z urban productivity? Dramatyczne przerwy i próby dynamicznej narracji często nie mają tej właściwości. Tempo 1.5x to jedna książka w głowie gratis na każde dwie przesłuchane. PRODUKTYWNOŚĆ!

    Kolejne moje spostrzeżenie jest bardzo subiektywne i prawdopodobnie wielu (większość?) miłośników audiobooków nie zgodziłoby się ze mną. Otóż uważam, że audiobooki nie są dobrym medium dla beletrystyki, są za to świetnym sposobem poznawania literatury faktu. Przesłuchałem bez zachwytu "Sto lat samotności" i "Traktat o łuskaniu fasoli", "Koloru magii" nie udało mi się nawet dokończyć - a przecież są to znakomite dzieła! Tymczasem kilka audiobooków "nonfiction" na zawsze zmieniła moje spojrzenie na świat ("Samolubny gen", "Wielki projekt", "Kapitał w XXIw.") lub w ogromnym stopniu poszerzyło moją wiedzę w dziedzinie, którą opisywały (seria Audible "The Great Courses"). Mam swoją teorię opisującą przyczynę tego zjawiska. Lektor czytający audiobook poprzez swoją narrację, mimowolnie lub celowo - zwłaszcza, gdy lektorem jest autor; dookreśla treść książki. W przypadku literatury faktu jest to zabieg korzystny, książka jest jeszcze bardziej precyzyjna, zdarza się nawet, że autor podkreśla tonem swojego głosu najważniejsze jego zdaniem elementy, ujawnia też czasem emocjonalne podejście do treści, którą starał się opisać obiektywnie. Literaturę piękną dookreślenie odziera z aury tajemniczości, kastruje jej potencjał wieloznaczności, odcina ścieżki, którymi mogłaby podążać wyobraźnia czytelnika. "Sto lat samotności" z powieści totalnej łączącej tradycyjność, nowoczesność i elementy magiczne, staje się nudnawą kroniką dziejów rodziny, w której wszyscy nazywają się tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  2. 2/2

    Naprawdę warto dać audiobookom jeszcze jedną szansę! W Audible pierwszy audiobook po rejestracji jest za darmo, a Audioteka prowadzi mnóstwo jakichś dziwnych akcji promocyjnych z Inpost, PayPal, Green Coffee i pewnie kimś jeszcze i rozdaje dużo darmowych książek - spróbuj :)

    P.S. Nie, komentarz ten nie zawiera wbrew pozorom lokowania produktu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Smylu,
    dziękuję za tak wspaniałe wyczerpanie tematu. Twój komentarz sprawił, że znowu wierzę w efiszientowość audiobooków, chociaż ciągle chowam do nich urazę. Nadejdzie dzień, kiedy się przemogę, w służbie jej codziennej produktywności <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nadejdzie dzień" jest wyjątkowo kontrefiszentowym stwierdzeniem, w przeciwieństwie do "dzisiaj wieczorem".

      Usuń