Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 19 września 2016

emotikon smajl na spidzie

Używanie emotikonów zamiast słów jest super wydajne, prawda WING? To po prostu cud, że istnieją, bo bym się rozpisywała strasznie, flaki z wnętrza duszy bym wypruwała, starała się jak najprościej opisać, co czuję, co powodowałoby nieporozumienia, aż na koniec ta osoba, z którą by się rozmowa toczyła, czułaby się obrażona przeze mnie, wylogowałaby się z czatu i co dalej nie wiem IKSDE. Jak kocham, to strzelę MNIEJNIŻTRZY (raz taka Julka mnie zapytała, czy ja wiem, co to jest <3 i czy mi ktoś tak wysyła, no ale dobra). Jak z Pamelą piszę, to zawsze muszę oglądać uśmiechniętą kupę i wiem, że to znaczy, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami - skąd to wiedziałam do tej pory, nie mam pojęcia, ale dziś na Snapie dzięki Comedy Central już jest to klepnięte, że uśmiechnięta kupa oznacza wielką przyjaźń. Jak z kimś totalnie wyczerpię wesołe emotikony, to cisnę uśmiechnięte koty i nie ma, że przynudzam. A potem jeszcze szybko dorzucę jakiegoś Muncha (😱) i się znam na sztuce, wiadomo.
No po prostu zawsze jeden klik dzieli mnie od całej gamy emocji ujętych w kółeczka i nawet największy głupek zrozumie, co mu wysyłam DWUKROPEKPE. Może notki na bloga będę pisać tylko za pomocą emotikonów, skoro stosunek czasu opisu tłumaczenia do czasu wyboru emotikony to 10:1. Oszczędzaj słowa, używaj emotikonów. 


PS. Dodatkowym productivity tipem (#lifehack) jest pozbawienie emotikony noska. Nigdy z noskiem, zawsze bez noska, pamiętaj.



środa, 31 sierpnia 2016

nieefektywny podryw na yolo leniucha

Mężczyzna siedzący obok zaczepia mnie w autobusie i pyta:
- Co, zmęczona po treningu?
- Taaa i po całym dniu pracy...
- A ja się w pracy nudzę!
- To gdzie pracujesz?
- W helpdesku.



wtorek, 30 sierpnia 2016

Pokaż mi swoją owsiankę, a powiem ci, kim jesteś.

Pierwsze co robię, to biegnę do kuchni, żeby zjeść swoją wegańską gluten free lub gluten to be owsiankę. Garnek na gaz, do środka szklanka płatków owsianych, do środka szklanka mleka kokosowego, do środka pół szklanki wody przegotowanej, do środka 5 orzechów włoskich, nie 6, bo jak wrzucę 6, to przekroczę zalecaną poranną dawkę tłuszczu. Prawą ręką zaczynam mieszać, a lewą wyjmuję na blat białko konopne organic 50%, na blat cynamon organic, na blat wybrany owoc o objętości piąstki obowiązkowo, znowu nie więcej, bo coś tam dietetyk Wiki powiedział, że wtedy poziom cukru blablabla, niby nie moja dieta, ale najważniejsze to trzymać się zaleceń. Mieszam dalej drewnianą łychą, mega dumna, że śniadanie, które zrobię jest w 1/2 bezglutenowe (liczy się?), w 1/6 organiczne i w całości wegańskie, więc można je będzie oznaczyć hashtagiem #vegansofinstagram. Mieszam dalej, szczęśliwa, że ciepła papka znajdzie się w moim brzuszku, a trzeba jeść rano ciepłe, bo tylko ciepłe budzi i znowu Wika przeczytała na jakimś forum, że trzeba jeść ciepłe rano, a nie można jeść zimnego, od kiedy podzieliła się tą życiową prawdą, to ją stosuję. Mieszam dalej, bo wiem, że znowu poczuję ten sam smak co wczoraj i ten sam smak co jutro, a życie nie zdąży przygotować mi żadnej niemiłej porannej niespodzianki (#lifehack). Stoję i stoję, mieszaaaam i mieeeszam, czego naprawdę Ci brak? - śpiewam do owsianki, żeby jej dogodzić. Bo owsianka daje mi więcej niż smak zdrowej papki, więcej niż poczucie organicznej wyjątkowości, więcej niż #vegansofinstagram, więcej niż okazję do zmarnowania 10 minut na zrobienie idealnego zdjęcia z plasterkiem banana dokładnie w TYM miejscu, a nie w TAMTYM. Owsianka uczy cierpliwości. Jej mmmmmieszanie można porównać do jednostajnego mormorando podczas medytacji. Specjalnie tak została zaprojektowana, żeby jej przygotowanie było proste, ale żmudne. Nie zrobisz owsianki w 5 minut (zrobisz, jeśli kupisz płatki błyskawiczne, ale nie dziw się, że potem będzie mało lajków pod zdjęciem). Nie zostawisz owsianki samej na gazie. Nie przestaniesz mieszać. Twój poranek należy do niej. 



piątek, 26 sierpnia 2016

Lady of productivity 2w1

Kto by pomyślał, że produktywność można znaleźć też wśród dóbr luksusowych. Najwyraźniej trend 2w1 idzie z samej góry, a oświecenie nie spadło na mnie z nieba, ale narodziło się z potrzeb rynkowych. Jeśli ktoś chciałby zarzucić perfumom, że ich istnienie ogranicza się do potrzeb estetycznych, ZA PÓŹNO. Od dawna czekaliśmy na perfumy, którymi można popryskać siebie i blat w kuchni, żeby pachnieć czystością. To się nazywa powiew luksusu... Prysk na deskę klozetową, prysk na dekolt i cały dom pachnie Tobą!

Akord bazowy: cytrusowa świeżość
Akord średni: wyciąg z antybakterii
Akord wysoki: złota bryza